Ostatnio doświadczyliśmy problemu z wypadającymi sadzonkami na młodej plantacji, jak się okazało problem ten pojawił się nie tylko u nas, ale na innych plantacjach, zarówno w Polsce jak i zagranicą.
Wyłamywanie się sadzonek borówki
Problem rozpoczął się już w czerwcu 2017 w roku posadzenia plantacji, podczas wiatrów pojawiały się wyłamane sadzonki borówek. W czerwcu były to straty na poziomie 0,5-1%. Wydawało się że powodem mogą być jakieś uszkodzenia sadzonek podczas pakowania i transportu. W okresie od początku lipca do końca sierpnia odsetek wyłamanych krzewów borówek wynosił już ok. 5%. Zaczęło to nas zastanawiać, trwał sezon zbiorów i brakowało czasu na wnikliwą obserwację problemu. Tłumaczyliśmy to sobie silnym wzrostem roślin, dużymi liśćmi, a więc większym oporem podczas burzowego i wietrznego lata 2017.
wrzesień 2017
W drugiej połowie września nastąpiły kolejne straty, doszły one do poziomu ok.10%. Po dokładniejszych obserwacjach i konsultacjach z innymi plantatorami uznaliśmy że przyczyną mogą być jakieś małe podgryzienia, które osłabiły nasadę krzewów i spowodowały złamania. Pojawiła się myśl że może to być spowodowane jakąś chorobą, ale wraz z opadaniem liści z krzewów wyłamania skończyły się. Uzupełniliśmy straty i przeszliśmy do porządku dziennego, to był błąd.
wrzesień 2017
Przyszła wiosna 2018 i już podczas nabrzmiewania pąków można było zobaczyć, że zeszłoroczne straty 10% to nie wszystko, pojawiło się kolejne kilka procent krzewów borówki które startowały później. Początek wiosny był bardzo ciepły i sytuacja rozwijała się dynamicznie, pojawiały kolejne setki roślin które źle rokowały. Ktoś widząc takie rośliny z daleka mógłby powiedzieć że to są straty mrozowe. Tym bardziej że uprawa prowadzona była folii zamiast na agrotkaninie. Jednak znaliśmy wielkość systemu korzeniowego przed zimą, monitorowaliśmy temperaturę pomiędzy gruntem z folią, i wiedziałem że o przemarźnięciu korzeni nie ma tu mowy.
Borówki słabo startujące po zimie miały kilka cech wspólnych:
- Bardzo łatwo się wyłamywały
- Z miejsca złamania, można było wyczuć bardzo silny smród, przypominający zgniłego ziemniaka
- Po przełupaniu tkanka zdrewniała w miejscu zainfekowanym miała kolor szaro-fioletowy
wiosna 2018
Baza krzewu przypominała objawy zgnilizny pierścieniowej podstawy pnia która występuje na jabłoniach.
Wiedzieliśmy że mamy do czynienia z chorobą, przypuszczenia padły na chorobę grzybową armillaria, podejrzenia były też na chorobę bakteryjną, jednak nie przypominało to najczęściej występującej w borówce agrobacterium. Szukaliśmy, zarówno choroby jak i laboratorium które rzetelnie mogłoby wykonać badania. Wysłaliśmy próbki do pierwszego laboratorium, jednak na wyniki trzeba czekać minimum 2-3 tygodnie.
Zrezygnowaliśmy ze zbiorów owoców i postanowiliśmy podlać krzewy środkiem Aliette, jednak robiliśmy to bez przekonania. Smród wydobywający się z zainfekowanej tkanki wskazywał na bakterię. Do badań do drugiego laboratorium wysłaliśmy rośliny z całą bryłą korzeniową, torf wysypany w linie rzędów, glebę z międzyrzędzi, rośliny. Niestety na wyniki trzeba czekać 6 tygodni.
Podczas oczekiwania wiedzieliśmy że tracimy najmłodszą plantację, pojawiał się pytanie ile stracimy? 5 hektarów czy całe 9 hektarów Duka?
Dotarły do nas informacje że podobne przypadki zdarzają się w Polsce i za granicą. Poniżej zdjęcia z plantacji w Niemczech i plantacji w Serbii. (pozwoliłem sobie na umieszczenie zdjęć których nie jestem właścicielem, nie mam też z nimi kontaktu, jeżeli właściciele tych zdjęć nie życzą sobie na ich publikację proszę o kontakt, błyskawicznie je usunę)
powyżej zdjęcie z niemieckiej plantacji - jak widać uprawa kontenerowa
powyżej zdjęcie z serbskiej plantacji - uprawa tradycyjna
Podczas przeszukiwania zagranicznych stron zobaczyliśmy artykuł na temat ralstonii solanacearum która została wykryta w USA na Florydzie. Zrobiliśmy test wodny w którym podobnie jak na Florydzie z tkanki rośliny wydobywały się smugi białej cieczy. Na niektórych roślinach które miały przycięte pędy wydobywała się też mazista ciecz.
Na podstawie tych zdjęć naukowiec, który miał kontakt z tą chorobą stwierdził, że istnieje duże prawdopodobieństwo że to ralstonia solanacearum .
Jak się później okazało to nie było to, ale przez pewien okres liczyliśmy się z tym, i z konsekwencjami jakie to za sobą niesie. Z racji tego że ralstonia jest bakterią kwarantannową, ciążył na nas obowiązek zgłoszenia podejrzenia do PIORiNu, tak też uczyniliśmy. Niestety PIORiN nie popisał się i stwierdził że przyczyną zamierania sadzonek są „liczne mszyce i przędziorki”
W czerwcu straty w 9 hektarowej Duka plantacji sięgnęły poziomu 90%, nie było natomiast strat na odmianie Draper i Huron które kupiliśmy w jednej z zagranicznych szkółek.
W czerwcu przyszły też wyniki badań, w dwóch niezależnych od siebie laboratoriach na chorej tkance wykryto bakterię pseudomonas syringae i botrytis cinerea .
Nie wykryto żadnych szkodliwych bakterii w torfie, w glebie z międzyrzędzi, a nawet ze strefy systemu korzeniowego sadzonek które zamierały.
-
Gleba z obrębu korzeni1 Gleba z obrębu korzeni1
-
Gleba z obrębu korzeni2 Gleba z obrębu korzeni2
-
Gleba z obrębu korzeni3 Gleba z obrębu korzeni3
-
Tkanka chorej rośliny1 Tkanka chorej rośliny1
-
Tkanka chorej rośliny2 Tkanka chorej rośliny2
-
Gleba z międzyrzędzi1 Gleba z międzyrzędzi1
-
Gleba z międzyrzędzi1 Gleba z międzyrzędzi1
http://borowkawysoka.pl/index.php/blog/28-problemy-z-sadzonkami-na-mlodych-plantacjach#sigProId6a0366ee79
Pseudomonas syringae jest powszechnie występującą bakterią i wszyscy jednym głosem wmawiali mi że nie takie są objawy i że nie jest ona w stanie zniszczyć całych roślin. Ale o tym co w praktyce w sprzyjających warunkach potrafi zrobić pseudomonas napiszę może później.